Trzy lata w murach Siódemki minęły tak szybko! Gdy spojrzę wstecz, to wydaje mi się, że to jakby było wczoraj, gdy pierwszy raz przekraczałam mury mojej szkoły. To było jak odkrywanie nowego świata, całkiem innego…Oczywiście była ekscytacja, ale też niepokój, czy sobie poradzę? A potem wszystko potoczyło się tak szybko: ślubowanie, integracja, wycieczki, wyjścia do kina, na łyżwy, na kręgle, Mikołajki, wigilie klasowe, spektakle, gazeta i studniówka. Oczywiście setki godzin w ławce, klasówki, cr – y ( na początku nikt nie wiedział, co to jest ), setki zadań z matematyki. Wiele wspólnych przewidywań: ciekawe, jaki temat pojawi się na jutrzejszej rozprawce? A tymczasem, to wszystko już za nami, dobre i (jak to w życiu bywa) gorsze dni, wiele nieporozumień, ale jeszcze więcej radości i uśmiechówJ Teraz przyszedł czas pożegnań…Za kilka dni matura!
Nie wiem, czy piszę w imieniu wszystkich, ale mam nieodparte wrażenie a nawet pewność, że w ciągu tych trzech lat w liceum wiele się nauczyliśmy i nie myślę tu tylko o zrealizowaniu podstaw programowych różnych przedmiotów, stosowaniu wzorów matematycznych czy pisaniu maili do kolegi z Wielkiej Brytanii. Myślę, że tym, co było najcenniejszą lekcją to była sztuka przyjaźni, akceptacji i tolerancji, ale również cierpliwości, wytrwałości, stawiania czoła problemom i radzenia sobie z przeciwnościami. Myślę, że uczono nas po prostu niezwykle trudnej sztuki bycia dorosłym (mam nadzieję, że nie brzmi to zbyt pompatycznie).
Czas liceum – to była niezapomniana przygoda, to czas twórczy. Dlatego tak trudno mi pożegnać się ze szkołą, w której przeżyłam tak wiele niezapomnianych chwil, poznałam tylu ciekawych ludzi. Na pewno pozostawiam tu cząstkę siebie. Na pewno zabieram stąd bagaż wielu budujących doświadczeń, które przydadzą mi się w dalszej edukacji i dorosłym życiu.
Za chwilę egzaminy, kasztany już prawie kwitną… Nadeszła pora na podejmowanie ważnych decyzji, bycie odpowiedzialnym. Chwytajmy ostatnie chwile, bo czas pędzi nieubłaganie szybko.
Kasia Jasielska